Było wszystko – śnieg po pas, zdobywanie w pocie czoła Wysokiej i wspaniały kulig saniami po nocnej Szczawnicy. I czy ktoś może powiedzieć, że nie mamy szczęścia, skoro śnieg spadł w dzień poprzedzający nasz przyjazd? Wprawdzie tego śniegu spadło nieco za dużo, ale dzięki temu grupa, która wybrała się na zimowe zdobywanie Wysokiej przeżyła naprawdę prawdziwą górską wyprawę. A gdyby ktoś chciał zadać pytanie po co idzie się w góry w takich warunkach? To odpowiadam, że idzie się dla przygody, szaleństwa, emocji, nowych doświadczeń i tego czegoś, czego (mimo najszczerszych chęci) nie oddadzą żadne zdjęcia i opowieści.